Pierwszym krokiem w nowy świat jest oczywiście znalezienie nowej pracy, w końcu za coś trzeba żyć.
Można pracy za granicą szukać oczywiście z pomocą różnych firm pośrednictwa pracy. Jest to dobre, jeżeli nasza znajomość języka nie jest wystarczająca, żeby się samemu dogadać. Często firma czy też przyszły pracodawca pomaga w załatwieniu noclegu, a to jest duże ułatwienie.
My tego również próbowaliśmy, ale ostatecznie poszliśmy inną drogą.
W miastach, które nas interesowały wyszukałam wszystkie firmy z branży mojego męża, po czym e-mailem wysyłałam CV wraz z zapytaniem o pracę. Jak to zwykle bywa część firma nie odpowiedziała, część odpisała, że aktualnie nie potrzebują nowych pracowników, kilka zaprosiło na rozmowę kwalifikacyjną. Tak...rozmowa kwalifikacyjna w firmie oddalonej o 1000 km...
W takich chwilach przychodzi zwątpienie. Jednak przy okazji zaplanowanego wcześniej wyjazdu do przyjaciół mogliśmy załatwić również sprawę rozmowy kwalifikacyjnej. Wszystko pięknie, ale pojawił się kolejny problem, którego się nie spodziewaliśmy: otóż zazwyczaj firma zaprasza przyszłego pracownika na tzw "tydzień próbny", a to oznacza, że znowu trzeba jechać te 1000 km w jedną stronę, do tego jeszcze tydzień wolnego w aktualnej pracy. Trudno, trzeba to było jakoś załatwić. Tydzień próbny szybko minął, ale niestety praca w tej firmie nie wypaliła. Myślałam wtedy, że to koniec poszukiwań, ale ku mojemu zaskoczeniu mąż kazał mi szukać dalej. Latem dostał dwa zaproszenia na tydzień próbny (już bez rozmowy kwalifikacyjnej). Udało się to tak załatwić, że do jednej firmy pojechał na tydzień, weekend spędził u naszych znajomych i później poniedziałek i wtorek w drugiej firmie. Tym razem obie firmy chciały go zatrudnić, ale on wybrał tą drugą. Tam bardziej mu się spodobało, poza tym była to dużo mniejsza firma z bardziej rodzinną atmosferą.
Praca znaleziona, teraz trzeba było złożyć wypowiedzenie w aktualnej firmie i załatwiać przeprowadzkę.
Jak widać można samemu, bez pośredników, również znaleźć pracę za granicą, niestety wymaga to znajomości języka obcego (dodam, że ja znam niemiecki dobrze, mój mąż dużo słabiej, chociaż świetnie sobie poradził👍), trzeba również ponieść koszty podróży, noclegów i oczywiście wyżywienia - nie ma nic za darmo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zdrowe drugie śniadanie
Wczoraj miałam okazję pomagać w szkole mojego syna przy organizacji "gesunden Pausenfrühstück" czyli drugiego śniadania dla dzieci...
-
Leutaschklamm, Mittenwald Mittenwald to miasteczko oddalone o 20 km od Garmisch-Partenkirchen, położone między górami Wettersteingebirge a...
-
Garmish-Partenkirchen znane jest przede wszystkim z Turnieju Czterech Skoczni i jako popularny ośrodek sportów zimowych, jednak warto spędzi...
-
To tutaj znajdziemy jedne z największych w Europie wodospadów, największą na świecie jaskinię lodową, wysokie góry, zielone doliny, najpiękn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz