Medveja, północna Chorwacja
Nasz pierwszy raz w Chorwacji to była po prostu totalna katastrofa. Zacznę może jednak od plusów, tak, był jeden plus - plaża. Dość duża, z drobnymi kamykami.Plaża w Medveja |
Noclegi tam rezerwowaliśmy za pośrednictwem bardzo znanego w Polsce biura podróży, więc spodziewaliśmy się, że będzie ok. Niestety, domki do najczystszych nie należały, zagrzybione, zniszczone, atrakcje na terenie kampingu pozostawiały też wiele do życzenia: plac zabaw dla dzieci wyglądał jakby miał kilkadziesiąt lat, boisko do piłki nożnej i siatkówki praktycznie nieistniejące, animacje dla dzieci były w czasie, gdy ludzie siedzą głównie na plaży, więc możemy uznać, że ich również jakby nie było, do tego obsługa - na ogół niezbyt uprzejma i zachowująca się tak, jakby musiała pracować za karę, no może poza kilkoma wyjątkami.
Wieczorem można było wybrać się na spacer po plaży. Było tam kilka knajpek, jednak wszystkie zamykane o godzinie 20.00! Tamtejsza obsługa też do najmilszych nie należała. To mniej najbardziej szokowało, gdyż z zawodu sama jestem hotelarzem. Od początku uczono nas, że nasze nastawienie do klienta jest najważniejsze, jak to się mówi "klient nasz pan", i nieważne czy masz zły dzień, czy coś ci dolega - klient nie musi a nawet nie powinien o tym wiedzieć, należy być uprzejmym i chętnie służyć pomocą. Ponad to miła i kompetentna obsługa częściej nagradzana jest napiwkiem!
Najwidoczniej tutaj te zasady nie miały żadnego zastosowania. Ktoś może powiedzieć, że się czepiałam lub sama byłam niemiła - pudło! Ja jestem bardzo wyrozumiała i cierpliwa i żeby kogoś skrytykować lub wytknąć jakiś błąd musi to być naprawdę poważne. Zresztą to nie tylko moja opinia ale i wielu innych gości.
Gdybyśmy chociaż mieli ładną pogodę, reszta byłaby mniej istotna... Przyjechaliśmy na miejsce już w deszczu. Na dziesięć dni pobytu, chyba z pięć dni padało, poza tym było ok 24૦C, słońce często przysłaniały chmury. Dwa dni było naprawdę ładnie i gorąco. Wieczorami trzeba było ubierać długie spodnie i bluzy bo zwyczajnie było chłodno. To tyle w temacie "pewnej" pogody. Dodam, że byliśmy w drugiej połowie sierpnia, więc sezon w pełni.
Jednego dnia urządziliśmy sobie ze znajomymi wycieczkę na wyspę Krk, do miejscowości Baska. To był strzał w dziesiątkę. Bardzo urokliwe miasteczko, mnóstwo restauracji, mniejszych knajpek, lodziarni, super plaża, no i w wodzie piasek! Pogoda też już całkiem inna - dużo cieplej i przepiękne słońce. Oczywiście też dużo ludzi, ale to już nie miało znaczenia. To była namiastka tej Chorwacji reklamowanej przez wszystkich dookoła. Sto kilometrów dalej a taka różnica.
Jednak niemiłe pierwsze wrażenie zostało i to do tego stopnia, że stwierdziliśmy: więcej do Chorwacji już nie pojedziemy!
Riwiera Zadarska, północna Dalmacja
W tym roku, dwa lata od naszej poprzedniej wizyty w Chorwacji, postanowiliśmy dać jej jeszcze jedną szansę. Plusem był fakt, że jechaliśmy z rodziną, która w różnych zakątkach Chorwacji spędza wakacje od wielu lat.Tym razem pojechaliśmy do północnej Dalmacji, do miejscowości Privlaka.
Mieszkaliśmy w prywatnym apartamencie, który był na szczęście czysty i ładnie urządzony (zdjęcia w internecie w pełni oddawały jego rzeczywisty wygląd), chociaż z zewnątrz szary, goły beton nie wyglądał przekonująco, podobnie wyglądało również wiele innych domów w okolicy, co nie dodawało jej uroku.
Pierwszym rozczarowaniem na miejscu okazała się reklamowana przez wszystkich "piaszczysta" plaża. Dla mnie piaszczyste, piękne plaże to są nad Bałtykiem, natomiast nie w Chorwacji :-) Nasza "piaszczysta" plaża składała się z pasa szerokości ok 3 metrów, brudnego piachu wymieszanego z kamieniami, potem był ok 1,5 m szeroki betonowy chodnik i co kilka metrów oddalone od siebie kamienne schody prowadzące do wody, w której również był piasek co było dużym plusem. Plaża ta była szczególnie polecana dla rodzin z dziećmi... Wyobraźcie sobie biegające i skaczące dzieci, mniejsze i większe, po kamiennych śliskich, mokrych schodach lub po murku (ok 1 m wysokości) biegnącym wzdłuż wody, z której gdzieniegdzie wystawały różnej wielkości skałki... Moja wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach tworząc głównie "czarne scenariusze"...
Prawie codziennie jeździliśmy zatem do pobliskiej miejscowości Sabunike, gdzie plaża również była "piaszczysta" jednak dużo ładniejsza i bardziej przyjazna dla dzieci.
Plaża w Sabunike |
Wyspa Pag |
Wyspa Pag |
Odwiedziliśmy tam urokliwe miasto Pag, ale przede wszystkim spodobała nam się plaża w miejscowości Povljana.
Povljana |
Plaża jest piaszczysta, dość szeroka jak na chorwackie warunki i nie ma tam tłumów. Tą plażę mogę z czystym sumieniem gorąco polecić!
Poza wyspą Pag warto również zwiedzić starówkę Zadaru oraz nieco mniejszy Nin, który wyjątkowo przypadł mi do gustu. Stare miasto jest bardzo ładne, mnóstwo sklepików z pamiątkami, restauracji, lodziarni, itp.
Nin |
Privlaka natomiast w ogóle mnie nie zachwyciła, pomijając już plażę, o której pisałam wyżej, to miejsce nie ma żadnego uroku, trochę chaotyczne zabudowania: porzucone, niedokończone pustostany, niewykończone domy kłócą się z paroma naprawdę ładnymi zabudowaniami, do tego niewielkie "wesołe miasteczko" z karuzelami, które wyglądają już na porządnie zużyte i trochę strach pozwolić dzieciom z niego korzystać.
Pogoda natomiast można powiedzieć, że nam dopisała: na siedem dni pobytu pięć dni mieliśmy bezchmurne niebo i słońce oraz temperatury znacznie powyżej 30૦C, dwa dni padał deszcz i było ok 25૦C. Byliśmy pod koniec sierpnia.
Park Narodowy Krka
Do Parku Narodowego Krka wybraliśmy się na wycieczkę i to niestety nie był najlepszy pomysł.Sam park jest oczywiście bardzo ładny, wodospady i jeziorka mają niepowtarzalny urok.
Aby się tam dostać trzeba było popłynąć statkiem, trwało to około 25 minut. Do kasy biletowej czekała już na nas spora kolejka, druga w oczekiwaniu na statek i mimo, że nie wyglądało to dobrze, poszło wszystko w miarę sprawnie. Gorzej było na samym statku, ponieważ całą podróż okropnie śmierdziało spalinami i zdecydowanie nie był to klimat z czystym powietrzem Parku Narodowego. W drodze powrotnej płynęliśmy innym statkiem, wydawało nam się, że bardziej nowoczesnym - nie miało to jednak żadnego znaczenia - smród taki sam...
Po dotarciu na miejsce pieszo poszliśmy w kierunku wodospadów. Po drodze była możliwość skorzystania z toalet, co dało się "wyczuć" już z daleka, trzeba jednak było swoje odstać w kolejce - zwłaszcza oczywiście do damskiej toalety. Później było już tylko gorzej, jeżeli chodzi o liczbę zwiedzających - tłumy, tłumy i jeszcze raz ogromne tłumy. Przy dolnej kaskadzie wodospadu dozwolona jest kąpiel, w której jednak nie widzę żadnej przyjemności z uwagi na fakt, że najpierw do tej wody trzeba się "dopchać". Teren całego parku zwiedza się wytyczoną, jednokierunkową ścieżką - niestety nie wszyscy się do tego stosują lub oznaczeń nie widzą i idą "pod prąd", co zwiedzania nie ułatwia nikomu.
Następnie trzeba było przedostać się mostem na drugą stronę, co też nie jest ani łatwe ani przyjemne przy takiej ilości ludzi. Później było nieznacznie luźniej ale generalnie przez całą drogę było bardzo dużo zwiedzających. Wędrując kładkami nad jeziorami i rzeką nie ma mowy o tym, żeby stanąć i zrobić spokojnie parę zdjęć. Będąc z dziećmi przy tym tłumie trzeba było po prostu schować aparat do plecaka i skupić się na bezpiecznym dotarciu do końca parku. Ufff! Chyba pierwszy raz w życiu wycieczka tak mnie psychicznie wymęczyła. Mimo ładnych widoków nie znalazłam żadnej przyjemności w wędrówce przez Park Narodowy Krka...
Chcieliśmy jeszcze w drodze powrotnej z Chorwacji wybrać się na Plitvickie Jeziora, ale perspektywa, że ich zwiedzanie będzie wyglądać podobnie lub nawet jeszcze gorzej, sprawiła, że zwyczajnie sobie to odpuściliśmy.
Chorwacja pożegnała nas ulewnymi deszczami, jednak my za nią płakać nie będziemy.
Może i są ładne miejsca, ale nas nie zachwyciła. Te wszechobecne zdjęcia turkusowej, krystalicznie czystej wody... no cóż, tego trzeba się porządnie naszukać i można się trochę rozczarować. Nie zawsze jest też gwarancja pięknej, słonecznej i upalnej pogody, do tego niesamowite tłumy ludzi i fakt, że jest po prostu drogo.
Przed ewentualnym wyjazdem tam warto poświęcić sporo czasu na wybór miejsca, poczytać opinie innych i przede wszystkim nie wierzyć ślepo w te wszystkie słowa zachwytu nad tym krajem. Owszem, są piękne miejsca, na pewno są i przyjaźni ludzie - tak jak wszędzie.
Ja jednak mówię Chorwacji - NIE!