czwartek, 30 listopada 2017

Klasa kombi - czyli szkolna mieszanka dzieci niekoniecznie wybuchowa

W ostatnich latach w Polsce większość rodziców przejmowała się faktem, że muszą posłać swojego sześciolatka do szkoły, a do tego najczęściej miały to być klasy mieszane, czyli sześcio- i siedmiolatków. Dla większości z nas było to nie do pomyślenia, dla niektórych nawet do tego stopnia, że starali się o odroczenie pójścia dziecka do szkoły u psychologów. Na zebraniu rodziców w przedszkolu skala tego zjawiska mnie po prostu zszokowała. Najbardziej nieprawdopodobnym był dla mnie fakt, że rodzice dziewczynki (7 lat), odroczonej już rok wcześniej, z wielką przyjemnością odroczyliby jej pójście do szkoły o kolejny rok! Dodam, że dziewczynka już znała cały alfabet,  bez problemów uczyła się na pamięć tekstów na przedszkolne przedstawienia i nie miała żadnych problemów z wykonywaniem wszelkich zadań zerówkowych. Wydaje mi się, że to zwyczajnie rodzice boją się czasami zmian i nowości w życiu swojego dziecka, ale musimy się z tym pogodzić, bo to przecież nieuniknione. Nie możemy trzymać dziecka wiecznie pod kloszem, tym bardziej, że dzieci są niezwykle elastyczne, najczęściej błyskawicznie dopasowują się do nowych sytuacji i tam, gdzie my widzimy ogromny problem, dla nich jest to całkowicie naturalna sytuacja.

Kombiklasse - co to w ogóle jest?

Pod koniec ubiegłego roku szkolnego dostałam ze szkoły informację, że w naszej szkole zostanie utworzona Kombiklasse i w związku z tym zapraszają wszystkich rodziców klasy pierwszej i drugiej (akurat tych klas to w tej sytuacji dotyczyło) na zebranie informacyjne.
Według niemieckich przepisów aby utworzyć w szkole klasę musi być minimum 13 uczniów. Tyle uczniów było wówczas w drugiej klasie, ale niestety jedno z dzieci wyprowadzało się i w tej sytuacji szkoła nie miała wystarczającej liczby dzieci do stworzenia w kolejnym roku szkolnym klasy trzeciej. Możliwe były dwa rozwiązania: pierwsze z nich to wysłanie dzieci do szkoły w pobliskiej miejscowości, ale to wiązałoby się z tym, że dzieci musiałyby codziennie dojeżdżać autobusem,  do tego gmina byłaby obciążona dodatkowymi kosztami mimo posiadania własnej szkoły, ponadto całkowita zmiana otoczenia dla dzieci... Drugim rozwiązaniem było utworzenie Kombiklasse i tylko to było właściwie brane pod uwagę. Jak to wyglądało w praktyce? Otóż klasa pierwsza liczyła wówczas 21 uczniów, do tego klasa druga 12, obie klasy podzielono na pół i utworzono dwie klasy kombi 2\3a (dziesięcioro pierwszoklasistów i sześcioro drugoklasistów) i 2\3b(jedenaścioro pierwszoklasistów i sześcioro drugoklasistów). W pierwszej chwili dziwne i trochę skomplikowane, ale z czasem wydaje się to całkiem logiczne i dobre rozwiązanie. 
Oczywiście i tutaj mieliśmy rodziców, którzy mieli sporo obaw, głównie przed podziałem dzieci, żeby nie rozdzielać najlepszych kolegów, jak dzieci zareagują na taką zmianę itd. Jednak zdecydowana większość rodziców przyjęła to całkiem spokojnie, bez żadnego stresu. A mój syn więcej uwagi i entuzjazmu potrafi poświęcić temu, że za oknem pada śnieg niż na zapowiedziane zmiany...
Bardzo miły był fakt, że zdanie dzieci również jest brane pod uwagę przy podziale na klasy. Każdy z uczniów dostał kartkę, na której miał wypisać jedną osobę, z którą chce być w przyszłym roku w klasie. 

Klasa kombi w praktyce

Wraz ze świadectwem dostaliśmy listę z przydziałem dzieci do nowych klas. W naszym przypadku nie była to tylko zmiana kolegów, ale również nowa nauczycielka i nowa klasa. I znowu mój syn zupełnie się tym nie przejął, nawet stwierdził, że się cieszy na nowych kolegów i nauczycielkę, mimo że jego dotychczasowa wychowawczyni była świetna i bardzo ją lubił.
Tak więc zaczęliśmy nowy rok szkolny w nowym składzie klasy kombi. Plusem jest fakt, że w klasie jest tylko szesnastu uczniów, więc nauczyciel może więcej czasu poświęcić każdemu z osobna, ponadto dzięki utworzeniu klas kombi szkoła otrzymała dodatkowego nauczyciela w wymiarze kilku godzin tygodniowo. Główne zajęcia z niemieckiego i matematyki odbywają się jednak w starym składzie (sprzed podziału na Kombiklasse) z dotychczasową nauczycielką aby utrzymać poziom nauki obu klas, natomiast wszelkie pozostałe zajęcia już w nowym składzie. 
Po niecałych dwóch miesiącach nauki odbyło się pierwsze zebranie rodziców i czas na pierwsze podsumowania ze strony nauczycieli: po krótkim czasie na wzajemne poznanie się nauka ruszyła pełną para, sama nauczycielka była pozytywnie zaskoczona jaki wpływ mają na siebie dzieci obu roczników, że potrafią sobie wzajemnie pomagać, współpracować, uczyć się od siebie nawzajem. Oczywiście są to normalne dzieci, co oznacza też, że potrafią rozrabiać i przeszkadzać w lekcjach :-), jednak w szesnastoosobowej klasie sytuację można szybko opanować. 
Dzięki wsparciu ze strony dodatkowego nauczyciela mój syn ma raz w tygodniu indywidualne zajęcia poświęcone dodatkowej nauce języka niemieckiego. 
Jak do tej pory nie widzę żadnych minusów łączenia dzieci dwóch roczników w jedną klasę, choć wszystko jeszcze przed nami. Nasi nauczyciele moim zdaniem stanęli na wysokości zadania i dzięki temu jest to dla nas wszystkich w miarę "bezbolesne".
Jak pisałam już na początku dzieci potrafią zazwyczaj świetnie dopasowywać się do nowych sytuacji, nie boją się zmian, a nawet biorą je za coś naturalnego. Dużo zależy też od nas samych, rodziców, jak my przedstawiamy dzieciom zaistniałe sytuacje, jeżeli jesteśmy negatywnie nastawieni to być może i im udzieli się ten pesymizm. Pamiętajmy, że nasze Maluchy to świetni obserwatorzy, którzy sami już również potrafią ocenić sytuację i może być w tej ocenie więcej rozsądku niż nam się wydaje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zdrowe drugie śniadanie

Wczoraj miałam okazję pomagać w szkole mojego syna przy organizacji "gesunden Pausenfrühstück" czyli drugiego śniadania dla dzieci...